Czas epidemii to ciężka próba dla ludzkości, ale też dla każdego z osobna i to pod wieloma względami. Towarzyszą nam lęk o zdrowie i życie własne i rodziny, niepewność jutra, zmartwienia dotyczące zatrudnienia i zarobków, organizacji życia codziennego.
Nowe ograniczenia, obowiązkowe maseczki ochronne, utrudnienia w funkcjonowaniu i dostępie do świadczeń zdrowotnych, konieczność utrzymywania dystansu społecznego i izolacji to problemy, z którymi musi się mierzyć każdy z nas. Ze względu na zamknięte od 12 marca szkoły, przedszkola i żłobki, rodzice musieli przejąć cały ciężar opieki i nauczania, co nie jest prostym zadaniem. System edukacji kompletnie nie był przygotowany na taką sytuację, brak odgórnych procedur, ujednolicenia postępowania i wytycznych. „Za organizację kształcenia na odległość odpowiada dyrektor szkoły. Jest on zobowiązany do tego, aby powiadomić rodziców, w jaki sposób będzie zorganizowana nauka. Nauczyciele mają możliwość weryfikacji dotychczas stosowanego programu nauczania tak, by dostosować go do wybranej metody kształcenia na odległość” – informuje resort edukacji.
Jak widać, na razie władze spychają odpowiedzialność na zarząd placówek oświatowych, a nauczyciele próbują znaleźć najbardziej efektywną formę nauczania od zdalnego zadawania lekcji po zajęcia online dla starszych uczniów. Jednak w wielu przypadkach ciężar edukacji spada na rodziców. Codzienna realizacja planu zadań niejednokrotnie jest nierealna, jeśli obydwoje rodziców nie korzysta z opieki przysługującej na dziecko lub nie ma możliwości pracy zdalnej. Ten stan może potrwać dłużej, bo nawet do wakacji.
W ostatnich dniach Minister Edukacji Narodowej Dariusz Piontkowski powiedział – Wydaje się, że pierwszym wariantem, który będziemy realizować jest wariant, o którym mówił minister Szumowski z premierem, aby w pierwszej kolejności doprowadzić do tego, aby przynajmniej cześć dzieci w wieku przedszkolnym wróciła pod opiekę nauczycieli. To jest związane m.in. z uruchomieniem gospodarki, bo w przypadku tych najmłodszych dzieci jest największy problem z pozostawieniem ich w domu- tłumaczył Minister.
Możliwe, że młodsze dzieci powyżej 4 roku życia będą musiały, podobnie jak opiekunowie, nosić maseczki ochronne nawet przez wiele godzin pobytu w przedszkolu. To nasza nowa rzeczywistość, która będzie wyzwaniem również dla najmłodszych.